Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety...
Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;).
Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel.
Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.
Nie tak dawno pisałam o terrorze pieluchowym w przedszkolu u najmłodszego syna. Trwało to długo, szło opornie i w zasadzie do dziś synek załatwia "pewne sprawy" do pieluchy, wieczorem, w łóżeczku. No, ale to ZDROWE dziecko, tylko troszkę leniwe.
Zasady opanował szybko, tylko mu się nie chce do końca ich trzymać.
Starszy syn pożegnał się z pieluszką w 1 (!!!!) dzień. Tak wiem, to cud! I dopiero teraz doceniamy jego geniusz i subordynację.
Dziecku zdrowemu łatwiej zrozumieć sens korzystania z toalety, łatwiej jest połączyć miejsce z celem. Szybko rozumie jak może zakomunikować swoje potrzeby, uczy się być samodzielnym.
Z dzieckiem autystycznym jest inaczej. Trudniej.
Tak, tak mówię to wszem i wobec, moja córka skończyła 4 i pół roku i właśnie żegna się z pieluchą.
Późno? Na pewno, ale jak na dziecko autystyczne, jest całkiem nieźle.
Nasza przygoda z brakiem pieluchy zaczęła się miesiąc temu. Na początek dostaliśmy tabelkę, w której zapisywaliśmy godziny picia, siusiania w pieluszkę itp.
Tabelka pomogła nam zobaczyć, o której najczęściej córka pije i o której powinna być wyprowadzona do toalety.
Po tygodniu robienia notatek, zdjęliśmy pieluchę.
I się zaczęło.
Córka chodziła do łazienki co 20-30 minut, cały dzień, dzień w dzień. Całe dnie spędzone na kibelku. Na początku zainteresowanie, zdziwienie, potem zniecierpliwienie, brak zrozumienia po co musi siedzieć.
Nerwy, płacz, z czasem akceptacja.
Najgorsze było co działo się pomiędzy wycieczkami do toalety. Niestety często po wizycie, córka wracając do sali, robiła siku w majtki.
Codziennie wory mokrych ubrań, mokre spodnie, mokre rajstopki, nawet kapcie.
Mokre meble, podłoga, wszystko!.
I gdy już chciałam się poddać, kiedy pralka robiła 5 pranie, a ja nie wyrabiałam z suszeniem i prasowaniem sterty ubrań. Stało się!
CUD!
Moja córka nauczyła się korzystać z toalety. Sama nakłada nakładkę, zdejmuje ubranko, siada, a po wszystkim, myje rączki.
Zajęło nam to ponad miesiąc, ale stało się :).
Póki co tylko siusiu, ale to już ogromny krok w naszym życiu.
Ale to nie koniec! Kolejnym krokiem jest komunikacja. Póki co Mila chodzi do łazienki tylko z nami, na nasze polecenie.
Brakuje nam w tym intencji i komunikatu - zaprowadzenia nas, pokazania obrazka z piktogramem wc, aż w końcu samodzielnego pójścia do łazienki.
Za nami pierwszy etap, przed nami kolejne. Wbrew pozorom, trening czystości jest dla dziecka autystycznego ogromnie ważny. Uczy samodyscypliny, samodzielności, komunikacji.
Bo przecież najlepiej uczyć się komunikacji poprzez potrzeby, a potrzeby fizjologiczne, głód, ból, pragnienie są tymi nadrzędnymi.
Trzymajcie kciuki!
Komentarze
Prześlij komentarz