Przejdź do głównej zawartości

Jak sie bawić z autystycznym dzieckiem


Dziś miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu rodziców z naszego przedszkola na temat zabawy z autystycznymi dziećmi. 
Zabawa...ah zabawa, tyle razy pisałam o tym jak bawi bądź nie bawi się dziecko autystyczne. 
Spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia się każdego z nas i wyrażenia motywacji, która nami kierowała przy zapisie na spotkanie.
Zabawa z dzieckiem autystycznym. Temat trudny. 
Każdemu z nas, rodziców, wydaje się, że zabawa jest czymś naturalnym i wręcz odruchowym dla dziecka. Każdy z nas byl kiedyś dzieckiem i na zabawie z rówieśnikami spędzał większość swego wolnego czasu. 
Ale czasy były inne, żeby móc się bawić, musieliśmy wyjść do innych. Nie mieliśmy wiele, musieliśmy się dzielić, wymieniać, wymyślać. 
Fantazja, tego nie można nam było odmowić. Kamyk, kapsel, kawałek sznurka, szkiełko. Wszystko było genialną zabawką, a przy odrobinie inwencji twórczej, można było bawić się godzinami.
Całe dnie spędzaliśmy na podwórku, bo przecież każdy wiedział, że w domu są "nudy", zabawa była sensem życia i czymś tak zupełnie normalnym.
Niestety  nie dla dziecka z autyzmem. 
Nasze dzieci nie rozumieją zabaw i ich reguł. Nie naśladują, mają problem z nawiązywaniem kontaktów, a czasem wręcz od niego stronią. A przecież zabawa to głównie kontakt z rówieśnikiem, wzajemna wymiana myśli, pomysłów, gestów. 
Autystyczne dzieci bawią się po swojemu, na swoich warunkach, rzeczami, które są zupełnie nieatrakcyjne dla zdrowych dzieci, a ich zabawa często jest autostymulacją, fiksacją i nie ma nic wspólnego z ogólnie pojętą "zabawą". 
Moja córka potrafi cały dzień "przesiewać", tak jak przesiewa się piasek przez sitko. Tylko nie ma sitka, a jest talerz, kartka, książka, nawet tablet. Za piasek robi piłeczka bądź autko. I cały dzień może tak "siać". Najlepiej gdy ma metalowe pudełko i ciężkie autko, wtedy przesiewając robi niemiłosierny hałas.
Zabawa? Nie sądzę..przynajmniej nie w moim pojęciu.
O co chodzi w tej czynności? O stymulację: słuchową - poprzez hałas, wzrokową - bo autko cały czas się przesuwa, zmienia miejsce...
Jeden tata opowiadał dziś o tym, że jego syn biega po sklepie i stymuluje wzrok poprzez patrzenie jak szybko zmieniają się przedmioty. Inny chłopiec godzinami kręci 1 kółko samochodzika i patrzy.
Czy to jest zabawa?.  Dzieci autystyczne cechuje niski poziom koncentracji na rzeczach, które poniekąd im narzucamy. Oczywiście gdy w grę wchodzi ich fiksacja, ta koncentracja się wydłuża, aż nadto. Ale nie o takie skupienie nam chodzi, nie jest ono terapeutyczne, nie poprawia kontaktów ze społeczeństwem, a wręcz przeciwnie, odcina ich od nas na długie godziny.
Jak więc bawić się z naszymi dziećmi tak by i wilk był syty a i owca zadowolona?. 
Przede wszystkim nasza zabawa musi być terapią, musi być prowadzona 1:1 i dopasowana do preferencji, chęci i umiejętności naszych dzieci. 
Nie możemy nalegać, zmuszać, ani oczekiwać, że dzieci od razu zachwycą się naszymi pomysłami, a my będziemy się bawić godzinami. 
Ważne jest miejsce zabawy, musimy pomyśleć o organizacji przestrzeni. Zabawek powinno być mało i powinny być ułożone tematycznie, np. 1 pudełko do danej zabawy. Jeżeli chcemy pobawić się lalką, w pudełku powinna być lalka, szczotka, kilka akcesoriów. 
Jeżeli nasze dziecko fiksuje się np. Na kółkach, powinniśmy raczej unikać takich przedmiotów bo zabawa szybko się skończy i zejdzie na nieporządane tory.
Wspólny czas powinien opierać się na najważniejszych zasadach : wspólnego pola uwagi i naprzemienności. Dziecko powinno uczyć się nawiązywania z nami "dialogu".
Można wspólnie rysować i ćwiczyć małą motorykę, można układać proste puzzle, czytać proste książeczki, a z czasem rozszerzać zakres trudności.

Moim priorytetem było nauczenie się jakiejś zabawy, w którą moglibyśmy się wszyscy bawić, a córka nie czułaby się wykluczona z towarzystwa. Niestety nic takiego się nie dowiedziałam. 
Dlaczego? Podobno nie powinniśmy naciskać na zdrowe dzieci by bawiły się ze swoim autystycznym rodzeństwem. Im więcej będziemy naciskać tym gorszy skutek odniesiemy. 
Dzieci zdrowe mają inne preferencje, zainteresowania, sposób postrzegania świata. Od brata lub siostry ze spectrum różni  ich często wiek i płeć. Nie da się zmusić chłopca by bawił się z siostrą lalkami, również  zdrowa "księżniczka" nie będzie widziała nic interesującego w tarzaniu się z bratem po podłodze w pogoni za autkiem. Niestety, mimo chęci, nie damy rady połączyć tych dwóch odległych biegunów. Jedyne co nam pozostaje to zostawienie dzieciom wyboru i czekanie na ich i inicjatywę.
Wyjątek stanowią zabawy ruchowe, nie wymagające zaangażowania intelektualnego. U nas sprawdza się muzyka i wspólne tańce. Dzieci podobnie czują muzykę, lubią śpiewać, tańczyć. Wspólne tańce to moment kiedy córka jest taka jak chłopaki, nie odstaje od nich i cała trójka chętnie i bez zmuszania łapie się za ręce i kręci w kółko. 
Również  na placu zabaw często trudno odróżnić moje dziecko od innych dzieci, chętnie bawi się w piasku, huśta, biega czy ślizga na ślizgawce. 
Czy dzisiejsze spotkanie czegoś mnie nauczyło? Raczej nie, nie dowiedziałam się nic nowego, jedynie utwierdziłam w przekonaniu, że to co robię jest jedynym dobrym sposobem.
Posłuchałam innych rodziców, zobaczyłam,że mamy podobne problemy, choć wiem też, że moje dziecko jest wciąż na początku drogi, jeszcze wiele rzeczy nie potrafi i wciąż odstaje od innych, nawet autystycznych dzieci...
Wciąż mam poczucie, że się nie roztroję, nie sklonuję, a każde moje dziecko potrzebuje mnie równie mocno, a niestety nie połączę ich magicznie w jedną, wesołą grupę. 
Każde z nich potrzebuje innej uwagi, ma inne potrzeby i zainteresowania. 

Ciężkie jest to nasze życie, rodziców wielodzietnych rodzin.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie