Przejdź do głównej zawartości

Moje dziecko gryzie czyli przyzwolenie na bycie „innym”


Nie jest to tajemnica, że autyzm jest niepełnosprawnością.
Niepełnosprawnością ukrytą, taką którą niewprawione oko obserwatora może nie zauważyć. 
Autyzm łatwo wytłumaczyć chwilowym brakiem formy, zmęczeniem, itp.
Płacze? 
Każde dziecko przecież płacze. Płacze bo jest zmęczone, głodne, bo upadło, albo mama nie chce kupić piątego już dziś loda czy kolejnego samochodzika. 
Zwykły, szary człowiek nie rozpozna autystycznego płaczu. Może zwróci uwagę gdy ten przerodzi się histerię, ale nawet to można wytłumaczyć.
Krzyk?
Każde dziecko krzyczy. Autystyczne często głośniej, bez powodu lub z zupełnie błahego. Krzyk może przerodzić się w gryzienie, szarpanie, rzucanie się na ziemię. 
Ale kto z nas nie widział podobnych dzieci na środku centrum handlowego!?
Wszystko da się wytłumaczyć, przecież nie musimy każdemu napotkanemu człowiekowi robić wykładu z autyzmu...
Moje dziecko z racji tego, że NIE wygląda na autystę było już nazywane/ wyzywane od - rozpuszczonych bachorów, niegrzecznej, niewdzięcznej, głośnej, niesłuchanej niesympatycznej dziewczynki.
„Taka ładna, a taka kapryśna” słyszałam już tyle razy, że już przestałam reagować.
Ja sama jestem matką, która nie pilnuje dziecka, nie dba, nie chce uciszyć, nie radzi sobie.

Ludzie nie rozumieją, że dziecka autystycznego nie da się tak po prostu uspokoić, a każde próby na ogół wywołują nasilenie. Gdy wezmę córkę na ręce pewnie zostanę podrapana czy ugryziona. 
Nikt nie zrozumie, że ja moje dziecko uspakajam, a raczej przywołuję do porządku mocnym uściskiem ręki, a nawet uszczypnięciem... brzmi jak znęcanie się wiem...

Długo można ukryć autyzm. 
Nie mówi? Zawsze można powiedzieć, że jest mała, że dwujęzyczna, albo że zmęczona...

Do czasu...
Moja córka skończyła właśnie 5 lat, jest wysoką, śliczną dziewczynką w pięknej sukience.
Dziewczynką, która może znienacka ugryźć, krzyczeć wniebogłosy, rzucić lalką o ścianę, śmiać się i płakać na przemian...bez powodu.
I nie mówi...posługuje się gestami języka migowego.
I nikt jej nie rozumie...bo przecież pani w lodziarni nie zrozumie, że moja córka pokazuje „jeszcze” na pytanie czy chce kolejną porcję...
Moja córka nie odpowiada na pytania, nie szczebiocze jak inne dzieci, nie śpiewa.
Więc choć wygląda tak „normalnie” to taka „normalna” nie jest.
A społeczeństwo nie jest gotowe na inność. 
I z każdym rokiem przekonuję się o tym coraz bardziej...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie