Przejdź do głównej zawartości

Jak się bawią Autyści ?



Ale Ci dobrze! Masz 3 dzieci w podobnym wieku, pewnie same się bawią, a jak nie to niedługo zaczną i będziesz MIEĆ SPOKÓJ!.. ( żart?). 
Niedługo pójdą do tego samego przedszkola, szkoły, same się sobą zajmą. Nie to co moja JEDYNACZKA.
Ile razy słyszałam takie teksty. Jak bardzo się mylą ludzie, którzy to mówią, to wiem tylko ja...

Mam w domu trójkę indywidualistów, nikt się nie lubi, nikt się ze sobą nie bawi. Nasz dom to nieustające pole bitwy, walki plemienne, krzyki, histeria, płacz. 
Cisza jest tylko jak są w żłobku i przedszkolach, bo każde chodzi gdzie indziej :/.
Weekendy i święta to męka! Nie umieją się sobą zająć, nie chcą się z nami bawić. Każde ciągnie w swoją stronę, każde chce być górą. Zabawka jest atrakcyjna tylko gdy znajduje się w innych rękach. Potrafią godzinę bić się o kawałek plasteliny mimo, że na stoję leży 6 różnych innych kolorów. Ale musi być TA! I on mi ją zabrał!. Krzyki, gonitwy, wywrotki, siniaki, zadrapania. Moje dzieci wyglądają jak ofiary przemocy domowej, którą sami sobie fundują...
Jedyne zabawy to te indywidualne, po dwóch stronach pokoju, z dala od reszty.
A jak się bawi moja córka? Czy Autyści umieją się bawić? I co oznacza dla nich zabawę?.Więcej TU
Moja córka długo nie widziała potrzeby zabawy. W dużej mierze miał na to wpływ brak mowy, pogorszony słuch ( przez nieszczęsnego migdałka ), No i autyzm. Siadała tyłem do nas, przodem do ściany bądź zajmowała pierwsze miejsce przy tv ( czytaj na szafce, na której stoi TV) i tak mogła spędzić cały dzień. Gdy czuła głód lub potrzebowała zmiany pieluchy wstawała, zmieniała miejsce, szła na "polowanie", wspinała się szafkach. Nie dawała nam żadnego komunikatu, bo po co?...
Do dziś, mimo ciężkiej pracy i wielu terapii, nie rozumie zasad gier, nie wie po co i do czego służy np. Wózek dla lalek. Jeżeli nim jeździ to bez pasażera. Nie umie rzucać i łapać piłki, o kopaniu nie wspomnę. 
Samochodzikami może się bawić, ale najlepiej lubie kręcić nimi odwróconymi na dachy ( tak żeby koła nie przeszkadzały). Zabawki sensoryczne? Dobre, ale na chwilę. No chyba, że mają przelewający się brokat, ale takie niestety cieżko kupić :/.
Najlepszą zabawą jest noszenie 2 butelek z wodą.  Najlepiej niepełnych, tak by woda się w nich przelewała, pluskała, by promienie słońca odbijały się w niej i tworzyły kolorowe tęcze. Butelki są ciężkie, przez co można się "dociążyć", poczuć ich wagę, poczuć swoje ręce i mięśnie. 
Gdy butelki się znudzą, albo ich nie ma, można się bawić rękami. Można na nie patrzeć, przybliżać i oddalać, zginąć i prostować palce, może nawet pomachać. Można też godzinami studiować 2 klocki, niby takie same, ale z innym kolorze, o innej fakturze. Można je rzucać i podnosić, patrzeć który pierwszy spadnie, który będzie głośniejszy.
Laptop czy tablet? Służą do dotykania ekranu, ale nie palcami jak inni, a zewnętrzną stroną dłoni. 
Plac zabaw mógłby nie istnieć, niech tylko huśtawkę zostawią!. 
Odpowiadając na pytanie. TAK, Autyści umieją się bawić, ale po swojemu, sami, rzeczami, które zwykle nie służą do zabawy. 
Cóż, może na tym polega ich "wyjątkowość"? Może my, "zwykli, szarzy ludzie" po prostu powielamy standardy i brakuje nam inwencji i polotu?. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie