Przejdź do głównej zawartości

Na głowie


Po co o tym myślisz?! Za dużo myślisz, za bardzo się denerwujesz, za mocno przeżywasz. 
Chyba każda matka słyszała kiedyś takie teksty. 
Ale jak mamy się nie przejmować?. Mamy olać? A kto się tym zajmie jak nie my?!... No właśnie, łatwo powiedzieć jeżeli to nie ciebie dotyka dana sprawa. To nie ty odczujesz na własnej skórze wagę swoich decyzji.
Nie mam cierpliwości, krzyczę, złoszczę się, płaczę z nerwów, albo gorzej - bezsilności. 
Ale jak mam nie myśleć skoro to na mnie odbijają się wszystkie sytuacje?!.
Syn bije w przedszkolu - to MNIE wzywa na dywanik przedszkolny psycholog. Nie mówi? Albo mówi za mało - to JA świecę oczami przed logopedą. Jakoś tak jest ten świat skonstruowany, że to matka musi się wstydzić za swoje dzieci. Tatuś, dumny i blady idzie na mecz piłkarski, fotografuje się z dyplomami, medalami by potem móc się chwalić przed kolegami. 
A matka, jak to matka. Całymi dniami orze, jeździ, pierze, prasuje, stoi przy garach i wypruwa sobie żyły by w zamian usłyszeć marudzenie, kręcenie nosem, biadolenie, płacz. To matka wyciera zasmarkany nos...rzadko chusteczką, prędzej swoją bluzką, najlepiej śnieżno białą albo jedwabną i to na chwilę przed wyjściem do pracy. To na matkę plują i sikają niemowlaki. A czemu w krajach arabskich to mężczyźni noszą dostojną biel? 
BO SIĘ NIE ZAJMUJĄ DZIEĆMI! :)

Autystyczna córka, mimo 4 lat, wciąż nie mówi - to MI logopeda podcina skrzydła mówiąc, że nie ma sensu byśmy dalej płacili za zajęcia... 
Uczciwie, a owszem, ale czy ludzko?! Czy można powiedzieć walczącej matce bolesną prawdę prosto w oczy?. Czy rodzicom ciężko chorego dziecka można powiedzieć " odłączamy respirator bo szkoda prądu"? albo " proszę już się nie kosztować i nie przyjeżdżać na kolejną chemię"?!. Czy ktoś ma prawo do odbierania nam nadziei?!. 
Logopeda nam dziękuje, trudno znajdę innego. I będę płacić ciężkie pieniądze i wozić w te i we wte do usrania.! I NIKT I NIC nie odbierze mi wiary!. 
Czas pokaże kto miał rację. I nawet jeżeli nie będę to ja to przynajmniej będę miała czyste sumienie, źe dałam moim dzieciom wszystko co mogłam. 
A Ile da nam los?...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie