Przejdź do głównej zawartości

Truth

Czy prawda jest zawsze dobra?. Czy lepiej wiedzieć nawet najgorsze czy żyć w nieświadomości?.
Jakbyś zareagował gdybys usłyszał, że masz raka? Że zostało Ci niewiele czasu?. Poddałbyś się? Położył i czekał na śmierci? A może zagryzł wargi i walczył do ostatniej kropli krwi? 
Czy spędziłbyś ostatnie miesiące życia w oczekiwaniu na koniec, a może wydałbyś wszystkie pieniądze i spełnił swoje najskrytsze marzenia?. 
Ja, poleciłabym na Kubę, wydała wszystkie oszczędności, a potem żyła, aż do śmierci ;).
Ale nie o tym...

W ciągu ostatnich 2 lat od diagnozy, spotkałam wielu autystów i tyle samo rodziców. Spotkałam dzieci zdiagnozowane i dzieci, które diagnozy wymagają natomiast ich rodzice jak ognia jej unikają. 
Spotkałam ludzi, którzy walczą, jeżdżą na terapie,kupują tony zabawek sensorycznych, czytają tysiące książek, chodzą na spotkania o autyzmie, oglądają mądre filmy. Robią wszystko, a nawet jeszcze więcej. 
Spotkałam rodziców zrezygnowanych, można powiedzieć, że olewających, choć tak naprawdę nie olewają, tylko może po prostu brak im czasem siły, wsparcia czy nadziei. Może pieniędzy?. 
Spotkałam też rodziców wypierających rzeczywistość. Tak, może mam zboczenie, może widzę więcej niż inni, może nawet wpierniczam się tak gdzie mnie nie chcą. 
Niestety to już takie skrzywienie "zawodowe". Dziecko autystyczne rozpoznam na kilometr. Rozpoznam gesty, nawet te najmniejsze, poznam spojrzenie, dziwne reakcje. Niestety, tak już jest. 
Najgorsze jest to, że chcę pomóc choć tej pomocy nikt ode mnie nie chce. Bo TACY rodzice dobrze wiedzą, że ich dziecko różni się od innych, ale starają się to ukryć, wymazać, przeczekać. Bo przecież dziecko rośnie, "dajmy mu czas". 
Ma 3 lata i nie mówi? "dajmy mu czas". Przecież każdy nauczy się mówić ( nie każdy i nie zawsze obejdzie się bez pomocy logopedy, psychologa itp).
Nie bawi się z innymi? "dajmy mu czas". 
NA PEWNO to wina innych dzieci! Dzieci są dobrymi obserwatorami, są też okrutne w swych osądach, nie lubią inności, a dziecko autystyczne takie inne może być. Bo nie rozumie zabaw innych, dziwnie reaguje, może się śmiać nie wtedy kiedy trzeba, może zacząć krzyczeć bez powodu. 
Dziecko mnie nie słucha, odwraca głowę, unika kontaktu - "dajmy mu czas".
Naprawdę? Naprawdę lepiej dać czas i poczekać, aż się "samo naprawi"?. 
Czas leczy rany (podobno), ale nie leczy autyzmu. Autyzm to nie złamana noga! Tu liczy się każdy dzień, każdy miesiąc! Rok to jak 10! Każdego straconego roku można już nie odzyskać.
Oddalając od siebie myśl o diagnozie, pomagamy sobie. Swojej dumie, bo przecież nikt nie chce autystycznego dziecka nie?. No i oszczędzamy czas i pieniądze spędzone na terapiach. 
A tracimy? Własne dziecko...bezpowrotnie...
Czy prawda jest dobra? Ja wolę wiedzieć! Wolę "wziąć nasz autyzm na klatę i skopać mu tyłek"!.

Wybór należy do Ciebie!. Obyś wybrał mądrze!.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie