o odpieluchowianiu pisałam już w grudniu TU
Kiedy zaczynaliśmy miałam duże wątpliwości czy się uda. W sumie bliżej mi było do zamawiania tirów pełnych pieluchomajtek dla dorosłych niż do tego by moja córka porzuciła pieluchę.
I dziś, po 2 miesiącach, mogę powiedzieć EUREKA! Udało się!.
Zaczynaliśmy pomalutku ze stosem mokrego prania. Najpierw 10 mokrych majtek, z czasem 5, 3 aż w końcu zero!.
Długo zakładaliśmy pieluszkę na wyjścia, do auta, na spacer, ale zauważyłam, że z czasem ta pieluszka była pusta, a córka ochoczo biegła do toalety po przyjściu do domu.
Dziś w ciągu dnia nie mamy już pieluchy :). Nie ma jej w domu, przedszkolu, na zabawach, zakupach itp :)))
Niestety w nocy jeszcze jest. Dla bezpieczeństwa córki i naszego. Tak jak z chłopakami, czekam aż pieluszka będzie sucha kilka razy z rzędu po przespanej nocy.
A co z komunikacją? Na ogół córka nie komunikuje checi skorzystania z toalety. Wyprowadzamy ją wiec zrobi, czasem sama pędzi w dobrze znaną stronę. Kilka razy zdarzyło się, że złapała nas za rękę i zaprowadziła do WC prosząc o zapalenie światła czy nałożenie nakładki.
W przedszkolu podobnie, z tym, że sama musi się rozebrać, nałożyć nakładkę, spuścić wodę umyć rączki :).
Jakoś tak to jest, że dzieci (KAŻDE !) są bardziej samodzielne wśród obcych niż w domu.
Pieluszka już w 80% poszła do lamusa, krok kolejny - MAKATON! ( kto wie, ten wie, kto nie to się niedługo dowie :))
Komentarze
Prześlij komentarz