Przejdź do głównej zawartości

Zgubiłam dziecko

Podobno statystycznie, każda matka choć raz w życiu...zgubiła swoje dziecko.
Brzmi jak głupi żart, prawda? Ale zaskoczę Was, to nie jest żart z okazji nadchodzącego Prima Aprilis. To prawda, sama prawda! 
Sama, osobiście chyba się nigdy nie zgubiłam, ale może moi rodzice mnie pilnowali, a może nie pamiętam ;)
Niestety prawda jest taka, że jestem matką i zgubiłam swoje dziecko!
Po tym zdaniu powinna opaść kurtyna a do mych drzwi zapukać opieka społeczna 😁
Nazwijcie mnie matką roku, od razu tłumacząc, nie stało się to specjalnie. 
W marcu byłyśmy z córką na kontroli na Prokocimiu.
Minął rok od operacji i musiałyśmy iść na kontrolę, ale o tym opowiem o tym więcej w kolejnym poście.
Kto choć raz był na Prokocimiu wie, że to miejsce bardziej przypomina twierdzę z milionem wejść, wyjść, serpentyną korytarzy i schodów niż szpital.
I tłum, wszędzie tłum poruszający się w 10 różnych kierunkach. Jedyni wchodzą inny wychodzą, tu wózek, tam pani sprzątająca. Każdy się gdzieś spieszy, nie patrzy, leci nie patrząc na innych.
Nienawidzę tego miejsca, tyle tam bólu i łez, tyle cierpienia. Każdy skupiony jest na swoim problemie.
Jak zawsze czekałyśmy na swoją kolej w kolejce gigant. Poczekalnia, każdy korytarz wyglada tak samo, na każdym roi się od małych dzieci.
Moja córka nie umie usiedzieć w jednym miejscu, z resztą które dziecko potrafi...
Przez kilka godzin bawiła się z innymi dziećmi, latała od zabawki do zabawki, po drodze zahaczając o automat z łakociami. 
Tu powinnam zrobić pauzę gdyż po raz pierwszy autyzm się do czegoś przydał. Moja córka lubi uderzać ręką w różne przedmioty, w meble, w kaloryfer czy ściany. Tym razem uderzając w automat, udało jej się „zdobyć” butelkę z napojem, który po jakimś czasie wypadł z maszyny... bez pieniędzy ;)
Na środku korytarza ustawiony jest plastikowy domek, do którego dzieci wchodziły i wychodziły. Wokół ustawione są ławeczki, Na których siedzą rodzice. Siedzą, rozmawiają o chorobach, kątem oka obserwując swoje dzieci. Siedziałam i ja.
W pewnym momencie, zgubiłam moją córkę! Szukałam jej w domku i obok, ale nigdzie jej nie było. Zginęła, przepadła, zapadła się pod ziemią! Nikt nie widział gdzie się podziała, nikt nie zauważył, że się od nas oddala. W głowie kłębiło mi się milion myśli, ktoś ją porwał! Szedł z wózkiem, zasłonił, złapał pod pachę i wyniósł! Przecież niemożliwe jest, że mała dziewczynka jest w stanie tak szybko i niepostrzeżenie oddalić się od innych dzieci i NIKT, żadna matka i żadne dziecko nie widziało jak odchodzi!.
Zgłosiłam jej zaginięcie ochronie, a sama biegałam w kółko po szpitalu. Nie ma! Nie ma mojego dziecka! Co ja powiem mężowi? Jak mam dalej żyć? Tyle myśli i pytań w głowie w ciągu tych 20 minut. Czy naprawdę jeszcze TO musiało mi się przydarzyć? Czy niewystarczająco dużo mam problemów? Jak bardzo doświadczy mnie jeszcze los?
I oto JEST! Na rękach ochroniarza zmierza w moim kierunku! 
Moje dziecko zeszło piętro niżej i poszło do dyżurki pielęgniarek! Ile w tym celowego działania, świadomości a ile opieki anioła stróża, nie wiem. Poszła w BEZPIECZNE miejsce! 
Pielęgniarki od razu zauważyły, że nie mówi, nie ma z nią kontaktu i zgłosiły do ochrony. 
20 NAJGORSZYCH minut w moim życiu! 
To wydarzenie uświadomiło mi na jak wielkiej bombie siedzę, jak bardzo bezbronna jest moja córka.
Ona nie płakała za mamą gdy straciła mnie z oczku, spytana kim jest nie umiała odpowiedzieć.
Póki co „skazana jest” na łaskę i opiekę innych, nie może samodzielnie oddalić się w nieznane miejsce. Stało się to, czego najbardziej się obawiałam. Beze mnie, bez opieki innych sobie nie poradzi...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie