Puk, puk jest tu kto?
Pytanie raczej retoryczne bo nie sądzę by ktoś jeszcze zaglądał na zdechłego bloga :)
Przyznam szczerze, że jest wiele powodów, przez które jest mnie tu tak mało.
Pierwszy, mega prozaiczny i błahy to brak laptopa, a pisanie na telefonie czy IPadzie nie należy do moich ulubionych zajęć.
Drugi to totalny brak czasu, dzieci w 2 przedszkolach, zajęcia dodatkowe, terapie, praca i ogarniania domu mnie wykańcza, a pisanie wymaga ode mnie dodatkowego skupienia, na które jakoś nie mam już siły.
No właśnie, powód trzeci, ostatni, ale równie ważny. Czasem po prostu rzygam autyzmem. Jakkolwiek źle to zabrzmi, moje życie od maja 2016 kręci się wokół autyzmu, wokół walki, z morzem nadziei i łez.
Ci którzy chcą i tak wiedzą co u nas, a ci, którzy nie chcą to nie muszą i tyle.
No, ale jestem tu dziś i muszę przyznać, że mamy się całkiem niezłe.
Obiecałam sobie na początku mojego pisania, że co jak co, ale podsumowanie roku będzie zawsze. Także chyba muszę słowa dotrzymać. Nie dla nikogo innego, ale dla samej siebie żeby niczego nie zapomnieć, nie przeoczyć.
Choć niedługo minie rok od zamknięcia nas w domu, pandemii i ogólnego czasu beznadziei, dla nas to nie był stracony czas. Udało się nie stracić za wiele bo przedszkola specjalistyczne były zamknięte może z 1,5 miesiąca. Tylko i aż.
Bałam się, że zdążymy zapomnieć wszystkiego o to tyle walczyłyśmy, ale nie było tak źle ( o tym w poprzednim poście ).
W 2020 udało nam się :
Porzucić pieluchy raz na zawsze! To chyba jakiś cud bo przestawałam już pomału wierzyć, że się uda. A jednak, moja córka zaskoczyła mnie po raz kolejny. Najpierw poszło siku, potem reszta. W sumie zajęło nam to ok 2 miesięcy. Wiadomo, miała już 5,5 roku co pewnie nie mieści się w głowach wielu “Madek” ale dla nas to mega sukces!
Ogarnąć kwestie samoobsługi, toaleta, jedzenie, ubieranie, rozbieranie
Lepsze spanie, czyli nie, że szalejemy do 4 w nocy, a potem nie możemy wstać. Milusia zasypia już bez płaczu, krzyku i innych histerii ok 21 I śpi całe noce ( dzięki Ci Boże!)
Jedzenie. No dobra to wciąż temat do przepracowania bo w domu najlepiej smakuje „czerwona zupa”, ale już poza nim ogarniamy inne i mięska i ziemniaczki i cuda na kiju więc mały sukces.
Mówik komunikacja alternatywna - najpierw obrazki, potem gesty a teraz już Mówik Poszło szybko, gładko nawet nie wiem kiedy. Pisałam to już w podsumowaniu roku 2019, ale wtedy to chyba bardziej chciałam się pocieszyć bo jak patrzę to sukcesów było mało...
Zabawy, póki co głównie manualne typu plastelina, farby, gniotki, duuuuuużo kleju posypanego brokatem. No, ale sukces bo to praca na różnych fakturach, no i mała motoryka.
Nie udało nam się :
Wciąż jedno i to samo, o co walczymy od lat MOWA
I choć w sumie powinnam to zaliczyć do naszych porażek, czy niepowodzeń to tak wcale nie jest.
Udało nam się odkryć sens komunikacji, a to już coś. Przede wszystkim Mila dużo rozumiem więc mimo tego, że nie mówi to my wiemy co chce nam powiedzieć :) jest bardzo towarzyska, lubiana przez kolegoów i koleżanki.
Choć Mila nie mówi wyrazów to mówi samogłoski, próbuje układać buzie i język tak by coś powiedzieć. Przede wszystkim chce i próbuje się z nami komunikować.
W 2020 wróciliśmy na dodatkowe zajęcia z logopedą, znaleźliśmy cudowną Panią, która tak jak my wierzy w sukces Milusi.
Kolejny rok za nami, kolejny przed.
Wymyślamy coraz to nowsze formy terapii, akupunktura, muzykoterapia, planujemy wziąć do domu pieska.
Nie tracimy wiary, a widząc upór i chęci nauki mojego dziecka, liczę, że w końcu zbijemy tę taflę szkła między nami.
Czuję, że jest już tak cienka...
Komentarze
Prześlij komentarz