Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

Postępy?

Co pół roku, mamy wizytę u psychiatry. Wizyty odbywają się w ośrodku dla dzieci z autyzmem, są darmowe i w sumie...to jedyny powód, dla którego na nie chodzimy... Kiedyś już pisałam o naszej PANI  DOKTOR  , której daleko do ciepłego lekarza, jakim powinien być psychiatra dziecięcy.  Każda wizyta powoduje skurcze w żołądku, nerwy, stres. Bo kto miałby ochotę słyszeć, że się nie nadaje do niczego, że fakt, iż jego dziecko nie mówi, spowodowane jest brakiem chęci rodzica?!.  Zawsze było źle, za mało, niewystarczająco. Przedszkole złe, logopeda zły. Metoda krakowska zła, torowanie mowy - to znęcanie się nad dzieckiem.  Wiele już usłyszałam z ust naszej pani doktor, wiele łez przepłakałam, wiele niecenzuralnych słów padło z moich ust...a każdy kto mnie zna wie, że nie przebieram w słowach i w sytuacjach stresujących mojego słownika nie powstydziłaby się największa budowa... W ostatnią środę, byłyśmy na kolejnej wizycie. Oj, jak mi się nie chciało tam iść... Pani doktor, n

Too much

Niedługo minie rok odkąd zaczęłam "pisać", albo raczej wyrzucać z siebie to co zaprząta moje myśli. O czym będę pisać? Jak długo? Na ile postów wystarczy tych moich wypocin, myślałam... Okazało się, że mija rok, a ja wciąż mam tematy. Czasem mniej ciekawe, czasem bolesne, innym razem nieco weselsze. Gwiazdą blogosfery nie zostałam, ale dla mnie ten mój pamiętnik online jest czymś wyjątkowym. Przede wszystkim to mój osobisty psycholog, może nawet psychiatra. Taki, któremu mogę wyrzucić wszystkie skargi i zażalenia bez obawy, że mnie wyśmieje, zanalizuje, oceni,  a potem jeszcze wystawi słony rachunek. Polecam każdemu, kto nosi w sercu jakąś zadrę!. 

Rezygnujemy z logopedy

Rezygnujemy z prywatnych zajęć z logopedą. Zajęć, na które jeździłam z córką od ponad roku, zajęć płatnych, z ponoć najlepszym logopedą. Zajęć, które oprócz straty czasu i pieniędzy nic nam nie dały...NIC!. Ta decyzja dużo mnie kosztowała, świadomość  rezygnacji niesie ze sobą poczucie porażki, poczucie poddania się. Bo tak. Na tę chwilę się poddaję, nie chcę dłużej walczyć z wiatrakami, nie czuję sensu, nie widzę nadziei.  Nie jest to pesymizm, raczej twardy, zimny racjonalizm. Góry nie przeniosę, z pustego nie naleję.  W podjęciu tej decyzji pomogły mi obecne korki w naszym mieście, od 4 tygodni zamiast na 15tą, przyjeżdżałam z córką o 15:30.  Z godzinnych zajęć, zostawało pół godziny. Z czego 20 minut moja córka płakała.  W zasadzie nigdy nie czuła się tam dobrze, zawsze stawiała opór, krzyczała, czasem była agresywna.  Pomogła mi też postawa naszej logopedki, ona teź się poddała i wyraźnie dawała mi odczuć, żebyśmy sobie poszły. Cóż, dla niej to też porażka

Dziecko dwujęzyczne = dziecko opóźnione

Dwujęzyczność nie jest łatwa. Dla nikogo, począwszy od małego dziecka, które, wychowuje się w domu, gdzie codziennie słyszy się 2 języki, poprzez dziadków, znajomych, na nauczycielach skończywszy.

Niemoc

Jestem niemiła, nie uśmiecham się na siłę. Czasem przejdę i Cię nie zauważę, czasem udam, że nie widzę. Biegnę z jednej terapii na drugą, moje życie to terminy, godziny. Każdy dzien każdy miesiąc mam zaplanowany. Nie rozumiem co może oznaczać stwierdzenie „nie wiem co robię w poniedziałek”. Nie mam czasu na durne rozmowy o niczym. Twoje problemy są dla mnie błahostką, czasem się z nich zaśmieję, czasem zignoruję, czasem pozazdroszczę. Krzyczę, z nerwów, ze złości i bezsilności. Płaczę z tych samych powodów, czasem z radości, ale to radość przez łzy. Cieszę się z rzeczy, które dla Ciebie byłyby głupotą, może nawet nie zwróciłbyś na to uwagi. Bo czy cieszyłbyś się z faktu, że twoje 4letnie dziecko powiedziało swoje 1 słowo?... Jestem nerwowa, nie mam cierpliwości. Szybko się irytuję. Nie śpię, nie mam siły by wstać z łóżka. Próbuję wiązać koniec z końcem, pracę, dom, obowiązki, terapie. Nie widzę pór roku, nie cieszą mnie święta. Depres