Przejdź do głównej zawartości

Mów!


Dziś stuknął mi rok :). Niby nic, a jednak jestem w szoku, że dałam radę. Nie jestem bajkopisarką, nie mam lekkiego pióra, ba, nawet nie lubię pisać.
Tym bardziej przybijam wirtualną "piątkę" i głośno mówię sobie SZACUN.

Ten rok to kolejny rok naszej przygody z autyzmem. Czasem walki, czasem wegetacji. Dzień za dniem, krok po kroczku, byle do przodu. 
Gdzieś tam jest koniec prawda? Przecież nie da się iść ciagle pod górkę, zawsze jest jej koniec... nawet koniec świata gdzieś jest. Tak często miałam go okazję zobaczyć na irlandzkich klifach...

Co dał mi ten rok? 
Przede wszystkim WOLNOŚĆ! 
Po raz pierwszy mogę śmiało i głośno powiedzieć TAK, MOJE DZIECKO MA AUTYZM! 
Bez wstydu, bez żalu, bez zażenowania czy krępującej ciszy.
Ma autyzm i co? I NIC! "Choroba" jak każda inna. 

Nie mówi? No i co z tego?!
Dziwnie się zachowuje? A co, każdy ma być taki sam?!
Je tylko pomidorówkę? Ja też!

Moje dziecko jest takie NORMALNE! Normalne po swojemu! 
Może nie rozwija się jak inni, może mimo 4,5 roku dalej ma pieluchę, może "odstaje" od innych, ale czy to jest powód by się jej wstydzić?. NIE!

Dziś głośno mówię o moim dziecku. 
NIE! nie obnoszę się ze swoją "tragedią", nie traktuję dziecka jako karty przetargowej, wymówki czy pretekstu by wyżywać się na innych. 
Ale dziś już nie chowam się do swojej nory, nie uciekam od ludzi.

Autyzm to tylko metka i to od nas zależy co z nią zrobimy.

Dziś po roku mogę dać radę innym. Mogę powiedzieć MÓW

Mów o autyzmie, mów o tym co Cię boli, co wykurza, czego nie możesz znieść, a co masz zupełnie gdzieś. 
Nie wstydź się innych, nie wstydź się siebie. 
Nie zamykaj się w sobie, nie gap godzinami w sufit pytając "czemu ja?". 
Nie płacz w poduszkę, nie załamuj rąk nad swoim nieszczęściem.
Nie rób z siebie męczennika, ale też nie rób dobrej miny do złej gry. 
Masz prawo do bólu, do żalu, do smutku. 
Masz prawo do odpoczynku, do luzu, do cieszenia sie z życia. 

Autyzm to nie efekt twojego zaniedbania czy wina złych genów. 

Autyzm to nie rak! 

To po prostu inny sposób dojrzewania twojego dziecka, wspólne  dochodzenie do "normalności"

Tylko takie troszkę bardziej pod górkę...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...