Przejdź do głównej zawartości

Dziecko które nic nie chce


Zbliżały się urodziny moich bliźniaków, babcie, ciotki, każdy pytał co kupić, co potrzeba.
Sama zastanawiałam się co mogłoby sprawić radość moim dzieciakom. 
Choć bliźniaki obchodzą urodziny w czerwcu, a mały w sierpniu, postawiliśmy na 1 wspólny prezent - piaskownica. Babcie kupiły co uważały za słuszne, ciotki pytały. A ja, myślałam...
Chłopakom łatwo kupić prezent, wystarczy zwykły samochodzik kupiony w pobliskim kiosku, by ich świat stał się piękniejszy...przynajmniej na chwilę. Dorzućmy do tego jajko niespodziankę i jest radość na conajmniej godzinę.
Ale co kupić dziewczynce, która nie chce nic?!.

Moja córka nie artykułuje potrzeb materialnych. Fizjologiczne w pewnym stopniu tak. Gdy jest głodna potrafi wejść na najwyższą półkę w domu by odnaleźć na niej ulubione krakersy. Potrafi wziąć miskę i postawić ją przede mną ostentacyjnie mieszając w niej łyżką. Gdy potrzebuje zmiany pampersami przyjdzie do nas w środku nocy. 
Potrafi dużo i mało, zależy jak na to spojrzeć. Ale czy czegoś chce?. 
Chłopaki godzinami oglądają jeden film. Rybkę Dory widzieli już tyle razy, że zdążyli się nauczyć każdej kwestii. Śmieją się zanim wydarzy się coś zabawnego bo znają całą bajkę na pamięć. Godzinami mogą patrzeć w niebo wykrzykując słowo "samolot" w różnych językach i z różną odmianą tego słowa za każdym razem będąc tak przejętym jak gdyby był to pierwszy i ostatni ujrzany  przez nich samolot ( na (nie) szczęście mieszkańcy blisko lotniska w linii prostej każdego lądującego samolotu ;)).
Chłopaki wraz z wiekiem przeżywają  fascynacje wozami na sygnale, "I-O I-O" nazywając każdy samochód z migającymi światełkami, nawet śmieciarkę. Kochają komiksy, Spidermana, Batmana czy Supermana. Godzinami bawią się i biją o to, kto dzis jest Hulkiem, a kto kapitanem Ameryka. 
Stroją się na bale przebierańców, noszą tematyczne koszulki, spodnie, skarpetki, czapki a nawet majtki.
A moja córka?!. 
Nie bawi się lalkami,  nie interesuje misiami czy puzzlami. Nie ogląda bajek. 
Jest mi przykro, gdy odbieram jej brata bliźniaka z przedszkola i po drodze mijają mnie conajmniej 4 Elsy i 2 myszki Minnie. Chciałabym by i moja córeczka chciała przyczepić blond warkocza do swych ciemnych włosków. Marzę by ona marzyła o sypaniu kwiatków na procesji, czy kolejnej niepotrzebnej koronie na głowie. 
Chciałabym by miała dzieciństwo, marzenia, by godzinami przed snem rozmyślała o nowej lalce czy kucyku Pony. Chciałabym mieć problem ZA CO kupię te wszystkie rzeczy, a nie CO kupię. 
Chciałabym wiedzieć co jej dać na urodziny, co sprawi, że na jej pięknej buźce pojawi się największy z możliwych uśmiechów. Chciałabym spełnić jej marzenia,  nawet te najbardziej zwariowane i nierealne. 


Ale co dać dziewczynce bez marzeń?...

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Masz rację Kasiu, ale jako mama małej księżniczki, wiesz jak cudownie jest mieć mała przyjaciółkę i kompana do zabaw lalkami :) czasem mi tego brakuje :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...