Przejdź do głównej zawartości

Odnawiamy orzeczenie o niepełnosprawności


Mijają 2 lata odkąd mam niepełnosprawną córkę... 
Ile w tym zdaniu jest prawdy, cieżko stwierdzić, ale od dawna wiadomo, że co z oczu to z serca. Choroba nie nazwana  nie istnieje.
Kiedy 2 lata temu stawałyśmy przed komisją miałam mieszane uczucia. Po Pierwsze, z trudem przychodziła mi cała ta biurokracja, urzędy, opryskliwe panie w okienku.
Wiedziałam, że córka ma autyzm, miałam to napisane czarno na białym, ale nazwanie jej niepełnosprawną?!. Niepełnosprawność kojarzyła mi się z czymś widocznym, z jakimś nieszczęściem, nad którym każdy załamuje ręce, a przecież mojej córce niczego nie brakowało. 
Ręce, nogi na miejscu i sprawne, wszystko na swoim miejscu, brak widocznych deficytów. 
"Głupio" tak prosić o jałmużnę skoro ludzie mają takie nieszczęścia.
Łudziłam się, że przechodzę przez to pierwszy i ostatni raz, że córka NIE JEST niepełnosprawna. 
Że dostanie taką łatkę, pochodzi na terapie, wyrośnie, naprawi się i koniec.

Mijają 2 lata, a my wciąż tkwimy w miejscu wyjścia i nie ma rady - czas na powtórkę z rozrywki. Mimo terapii, mimo wyrzeczeń, wydanych pieniędzy, przejechanych kilometrów, straconych godzin, nie udało nam się jej "naprawić". 
Orzeczenie kończy się z końcem października. Zanim staniemy przed komisją musimy wypełnić wniosek o ponowne orzecznictwo.
Wniosek nie może być złożony w urzędzie wcześniej niż 30 dni przed wygaśnięciem starego orzeczenia.
Do wniosku należy dołączyć dokumentację medyczną, opinie psychologów i terapeutów oraz zaświadczenie od lekarza pediatry.
Oczywiście opinia pediatry nie może być starsza niż 30 dni do momentu złożenia wniosku.
Tak wiem, można się pogubić. Ja już się uodporniłam i potrafię odnaleźć zabawny pierwiastek nawet w takich sytuacjach.
Opinie już mam, zaświadczenia też, wniosek złożę na początku października, a potem pozostanie nam czekanie na termin komisji i spotkanie.
I to wszystko za 153 zł miesięcznie :). Pisałam już kiedyś co myślę o tej kwocie...
Ale...darowanemu koniowi...

Wniosek złożony 1 października, jak Bóg przykazał.
Dziś, 12 października o 19 domofon, list z urzędu...
Mamy donieść opinie z poradni zdrowia psychicznego, termin, do 2 listopada - czyli po terminie upływu starego orzeczenia :/. Znowu wszystko przesunie się w czasie, znowu czekanie i nerwy...
Uwielbiam
Dokumenty dołączone, kolejne pismo z urzędu - komisja wyznaczona na 15/11... akurat jak nie ma mnie w Polsce :). Musiałam napisać podanie z przeprosinami i prośbą o wyznaczenie kolejnego terminu. Czekamy dalej. Stare orzeczenie już wygasło...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie