Przejdź do głównej zawartości

Niemoc



Jestem niemiła, nie uśmiecham się na siłę.
Czasem przejdę i Cię nie zauważę, czasem udam, że nie widzę.
Biegnę z jednej terapii na drugą, moje życie to terminy, godziny. Każdy dzien każdy miesiąc mam zaplanowany. Nie rozumiem co może oznaczać stwierdzenie „nie wiem co robię w poniedziałek”.
Nie mam czasu na durne rozmowy o niczym. Twoje problemy są dla mnie błahostką, czasem się z nich zaśmieję, czasem zignoruję, czasem pozazdroszczę.
Krzyczę, z nerwów, ze złości i bezsilności.
Płaczę z tych samych powodów, czasem z radości, ale to radość przez łzy.
Cieszę się z rzeczy, które dla Ciebie byłyby głupotą, może nawet nie zwróciłbyś na to uwagi. Bo czy cieszyłbyś się z faktu, że twoje 4letnie dziecko powiedziało swoje 1 słowo?...
Jestem nerwowa, nie mam cierpliwości. Szybko się irytuję.
Nie śpię, nie mam siły by wstać z łóżka.
Próbuję wiązać koniec z końcem, pracę, dom, obowiązki, terapie.
Nie widzę pór roku, nie cieszą mnie święta.
Depresja! Powiesz...

Nie! To NIEMOC!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...