Przejdź do głównej zawartości

Śpię jak człowiek


Nasza rodzinna historia snu, a raczej jej braku, była tu przeze mnie wielokrotnie opowiadana. 
Jest tak stara jak "stare" są moje dzieci. 
Podwójne noworodki budzące się średnio co 1,5 godziny, okropna kolka starszego syna trwająca całe doby przez 5 miesięcy, ząbkowanie razy 2!. Po roku kolejny bobas i od nowa...
Wszyscy pocieszali nas, że po roku będzie lżej, łatwiej itp. U nas rok zamienił się w 2...a potem kolejne 2.
Kiedy "normalni" rodzice zaczynaja odsypiać nieprzespane noce, my w gratisie dostaliśmy autyzm.
Bezsenne noce, krzyk w niczym nie przypominający płaczu dziecka, to raczej krzyk bólu, cierpienia, czasem kojarzący się z opętaniem. 
Melatonina by mogła usnąć, najpierw 1 miligram, potem 2...skończyło się na 10. Sen przychodził wraz z wypitą dawką leku. 
Niestety nie na długo, 3-4 godziny po czym córka wstawała w środku nocy, wypoczęta, gotowa do zabawy. 
Nie bez winy był 3 migdał, o którym też tyle tu pisałam. Spowodował niedosłuch i całkowitą utratę słuchu w prawym uchu ( na szczęście odwracalną!). Bezdech nocny wyrywał ze snu, panika, strach, krzyk. Na najgorsze ataki pomogła Neospazmina, moja ostatnia deska ratunku...
Lunatykowanie, zrzucanie rzeczy, wylewanie wody z czajnika. To wszystko działo się u nas w domu, kiedy wykończeni padaliśmy na twarz. 
Chłopaki nie mogąc spać, pochłaniali hektolitry wody, nocne wycieczki do kuchni po dolewkę, 10 butelek do mycia każdego ranka. 
Tak było, przez ostatnie 4 lata...
A dziś? Chyba mogę powiedzieć, po raz pierwszy, nie bojąc się że zapesze...śpię jak człowiek!. 
Od 2 miesięcy dzieci idą spać, śpią całą noc i wstają.
Tak po prostu, bez szału, a jednak jak cudownie. Nie ma krzyków, nie ma butelek, nie ma zasikanych łóżek. 
Jest ciemność, cisza, sen.
Nie przesadzę mówiąc, że nie sądziłam, że ten moment nadejdzie. Brak snu powodował zmęczenie, anemię, pogorszenie nastroju, złość, kłótnie. 
Mieliśmy dość, tak bardzo dość. 
Ponoć jedną z najgorszych tortur na człowieku jest odebranie mu możliwości snu, regeneracji.


Przeżyłam 4 lata... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przedszkole

Nawet nie wiemy ile rzeczy musi i potrafi ogarnąć nasz mózg, a i tak ponoć wykorzystujemy tylko max 30% jego możliwości. Człowiek uczy się najwięcej w pierwszym roku życia, potem tylko utrwala, powiela, rozszerza swoją wiedzę...albo zawęża ;). Mózg dziecka jest chłonny i otwarty na wiedzę a jaki jest mózg dziecka autystycznego?.  Czasem patrzę na moją córkę i martwię się, że tylu rzeczy "nie ogarnia". Nie umie się sama ubrać, rozebrać, jeść, umyć zębów, korzystać z toalety...No i mówić. Czy zdąży nadrobić te zaległości?. Czy w ogóle kiedykolwiek posiądzie tę tajemną wiedzę?. Czas pokaże, ale my musimy jej pomóc.

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Podsumowanie 2020

  Puk, puk jest tu kto? Pytanie raczej retoryczne bo nie sądzę by ktoś jeszcze zaglądał na zdechłego bloga :) Przyznam szczerze, że jest wiele powodów, przez które jest mnie tu tak mało. Pierwszy, mega prozaiczny i błahy to brak laptopa, a pisanie na telefonie czy IPadzie nie należy do moich ulubionych zajęć. Drugi to totalny brak czasu, dzieci w 2 przedszkolach, zajęcia dodatkowe, terapie, praca i ogarniania domu mnie wykańcza, a pisanie wymaga ode mnie dodatkowego skupienia, na które jakoś nie mam już siły. No właśnie, powód trzeci, ostatni, ale równie ważny. Czasem po prostu rzygam autyzmem. Jakkolwiek źle to zabrzmi, moje życie od maja 2016 kręci się wokół autyzmu, wokół walki, z morzem nadziei i łez. Ci którzy chcą i tak wiedzą co u nas, a ci, którzy nie chcą to nie muszą i tyle. No, ale jestem tu dziś i muszę przyznać, że mamy się całkiem niezłe. Obiecałam sobie na początku mojego pisania, że co jak co, ale podsumowanie roku będzie zawsze. Także chyba muszę słowa dotrzymać. N...