Dziś widziałam film. Nie fabularny typu „Rain Mam” gdzie autysta pokazany jest jako odludek nieprzystających do świata, ale za to super mądry. Nie był to też żaden dokument na poważnie bądź z większym luzem traktujący wątek autyzmu.
Dziś widziałam film o życiu. Prawdziwy film nakręcony przez terapeutę.
Mały chłopiec około 5 letni siedzi przy biurku, na którym z drewnianych tabliczek ułożony jest alfabet.
Wydaje dziwne dźwięki, wzdryga się, ma nieskoordynowane ruchy typowe dla dzieci z autyzmem.
Nie mówi ani słowa, jedynie małą rączką dopiera kolejne kwadraciki układając z nich zdania.
Pisze co myśli, co chce przekazać światu. Raz, że jest szczęśliwy, innym razem wkurzony.
Pisze, że nie chce już ćwiczyć, że nauczyciel jest wymagający.
Składając literka po literce układa zdania wielokrotnie złożone bez ani jednego błędu w ortografii...bez słowa...
Ten film miał mnie pocieszyć... miał dać mi nadzieję...
Odebrał wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz