Przejdź do głównej zawartości

Psychiatra nie człowiek


W naszej „karierze” spotkaliśmy wielu lekarzy. Tych, co mają nas gdzieś i tych, zaangażowanych. Mam już chyba cały wachlarz nazwisk i adnotacje gdzie iść, a kogo unikać szerokim łukiem. Pediatrzy, alegrolodzy, laryngolodzy, psychiatrzy. I tak samo ze szpitalami, oddziałami. Wiem już chyba wszystko o naszej służbie zdrowia... niestety. 
Jako dziecko lekarza pediatry, długo wierzyłam w lekarzy, w to, że kieruje nimi powołanie, a za motto obrali słowa przysięgi Hipocratesa... o ja naiwna!. 

Lekarze pracujący z dziećmi powinni mieć specyficzne podejście, wrażliwość, ci pracujący z dziećmi niepełnosprawnymi powinni mieć jej więcej. Pracują z dziećmi, które mają deficyty a do tego obcują z rodzicami, którzy często sami potrzebują pomocy. 
Mamy cudownych psychiatrów, specjalistów, osoby cierpliwe, ciepłe i wyrozumiałe. Niestety mamy też 1 Panią przyznaną nam niejako z urzędu. 
Ośrodek dla dzieci z autyzmem, miejsce wyjątkowo trudne i ona... cała na czarno...
Nie, nie będę się tu nad nikim pastwić. Mam w sobie empatię i cierpliwość, której jej brakuje. Chciałabym tylko rozmowy, dialogu, pomocy może nawet odrobinę zrozumienia i wsparcia. A nie krzyku, oczerniania, obwiniania mnie za to, że córka DALEJ nie mówi czy nie korzysta z toalety.
Chciałabym, żeby lekarz oprócz wykonywania swojego zawodu był jeszcze CZŁOWIEKIEM. 
Czy to ZA DUŻO?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...