Odkąd pamietam, cierpię na niedoczas. Zawsze mi się wydaję, że nie zostało mi
Go wiele, a każdy dzien i minuta są policzone. Nie planuję, nie wybiegam w przyszłość, a moim ulubionym powiedzeniem jest „ jak dożyję”.
Ostatnio mój czas skurczył się jeszcze bardziej. Praca, terapie,dom i chwile dla siebie precyzyjnie wyszarpywane powodują stres. Ciagle gdzieś biegnę, nie zdążę, albo przybiegam na ostatnią chwilę z językiem na brodzie. Cóż, życie matki :/. Czy tylko ja się zastanawiam co robiłam z moim czasem zanim na świcie pojawiły się dzieci?! No ok, pracowałam na pełen etat, ale po 17ej tez jest życie ;).
Mogłam tyle zrobić, tyle zwiedzić, a tymczasem chyba zmarnowałam jakieś 10 lat mojego życia...
No cóż, za 18 lat jak dzieci wyjdą z domu ( bo chyba kiedys wyjdą nie?! ;)) to sobie odbiję...
Jak dożyję ;)
Ostatnio mój czas skurczył się jeszcze bardziej. Praca, terapie,dom i chwile dla siebie precyzyjnie wyszarpywane powodują stres. Ciagle gdzieś biegnę, nie zdążę, albo przybiegam na ostatnią chwilę z językiem na brodzie. Cóż, życie matki :/. Czy tylko ja się zastanawiam co robiłam z moim czasem zanim na świcie pojawiły się dzieci?! No ok, pracowałam na pełen etat, ale po 17ej tez jest życie ;).
Mogłam tyle zrobić, tyle zwiedzić, a tymczasem chyba zmarnowałam jakieś 10 lat mojego życia...
No cóż, za 18 lat jak dzieci wyjdą z domu ( bo chyba kiedys wyjdą nie?! ;)) to sobie odbiję...
Jak dożyję ;)
Komentarze
Prześlij komentarz