W naszym obecnym przedszkolu panuje gwar. Dzieci śmieją się i płaczą, krzyczą ze złości i ze szczęścia, łobuzują, tańczą. Są chore, a jednak bardzo podobne do zdrowych dzieci. Przedszkole dla dzieci ze spectrum przeraziło mnie swoją ciszą... To nie jest przedszkole, choć ściany są kolorowe, na szafkach są zdjęcia dzieci, a w salach zabawki. To jednak NIE JEST przedszkole, a centrum terapii. Duża placówka z milionem małych salek, w każdej salce max 4 dzieci i 2 panie. I terapia. Od rana do popołudnia terapia. Na ścianie "plan dnia", bo dzieci ze spectrum na ogół lubią mieć zaplanowany dzień, a wszelkie zmiany nie są witane entuzjazmem. Na podłodze miękka wykładzina, stolik, krzesła...i zabawki...na wysokiej półce nieosiągalnej dla dzieci... Chcesz się pobawić? Poproś! Nie mówisz? Pokaż obrazek!... Cały dzień z pokoju do pokoju, w każdym czeka terapeuta, który się tobą zajmie. Zimno...bardzo zimno. A gdzie misio do przytulenia? Albo ciepła, uśmiechnięta...