Przejdź do głównej zawartości

Dziecko za karę


Za jakie grzechy? Dlaczego Bóg nas (ciebie/mnie) tak pokarał ?!. 
Takie nieszczęście!

Tyle razy to słyszałam...boli, nawet bardzo. Bo jak ma nie boleć myśl, że bliska mi i mojemu dziecku osoba tak myśli o MOJEJ córce...

Choroba dziecka spada na każdego z nas znienacka. Planując ciąże, dzieci, nikt nie marzy o chorym dziecku. Każdy chce mieć nawet gromadkę dzieci, ale ZDROWYCH dzieci!. Grzecznych, całych i zdrowych, No i jeszcze pięknych do kompletu.

Moje są piękne ( podobno), całe, niegrzeczne i zdrowe tak w 40%... autystyczna córka, syn z problemami i zdrowy najmłodszy synek. 
I co? Mam płakać? Już płakałam... złościć się też nie będę bo swoje wykrzyczałam w eter. Do kogoś...do Boga? Do losu? A może do samej siebie?. 
Czy moje dzieci są za karę? A może po coś?. Ale po co? Żeby mnie czegoś nauczyć?.
Ale przecież zawsze byłam wrażliwa na ludzkie nieszczęście, nigdy nie śmiałam się z niczyjego nieszczęścia, niepełnosprawności czy defektów. Zawsze chętnie pomagałam i pomagam, chętnie dzielę się tym co mam. Zatem nie jest to po to by uczyć mnie uwagi na drugiego człowieka...to po co?. Może potrzeba mi było więcej pokory? Może skupienia na życiu, a nie na pracy? By móc nauczyć się cieszyć małymi rzeczami?...

Kiedyś usłyszałam, że Bóg daje nam tyle ile możemy udźwignąć... dzięki! (Sarkazm!).
Są ludzie, którzy mają wszystko, a są tacy, którzy całe życie cierpią, chorują, tracą bliskie sobie osoby, nie mają pieniędzy. Dlaczego?. 
Po co zatem "dostałam" autyzm?. Nie wiem, ale nie chce myśleć o tym w takiej kategorii. Wolę myśleć, że tak po prostu musi być, a ja powinnam się cieszyć tym, że mam wymarzoną córeczkę. Może nie taka "standardową" księżniczkę, chodzącą w moich butach i przymierzającą moje sukienki.
Ale mam małą istotkę, która gdzieś, na dnie swojego małego serduszka, mnie kocha i wie, że ja ją też...BARDZO <3

Taki wpis na dzień matki, przypadkiem, a może jednak nie do końca. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...