Przejdź do głównej zawartości

gniew


MAM DOŚĆ
- życiowych mądrości, tego, że każdy wie najlepiej co powinnam zrobić, co wybrać,
- tego, że każdy wie lepiej co potrzebuje moja córka, jakie przedszkole wybrać, na jaką terapię iść,
- ciągłego oceniania, przecież od zawsze wiadomo, że jestem złą matką, a dla swoich dzieci chcę tylko złego to o czym tu rozmawiać :/,
- ciągłych pretensji, wypominania, czepiania się,
- użalania się nad sobą,
- nieszczerego współczucia,
- poprawiania sobie samopoczucia moim kosztem.


Choroba dziecka czyni mnie bezbronną, każe ufać, że będzie lepiej, że ludzie chcą dla nas dobrze...
Każdego dnia staję przed ważnymi wyborami, staram się pomóc mojej córce, wybrać to co dla niej najlepsze, a czym nie zawracać sobie i jej głowy. Czasem mam wrażenie, że dla terapeutów czy placówek jesteśmy tylko zyskiem. Nowe metody terapii, nowe metody leczenia. Logopeda 80 zl za godzinę, psycholog 80, psychiatra 130 zł za wizytę, terapia SI 100 zł, konie, masaże, terapia ręki, terapia czaszkowo-krzyżowa, ścianka, basen itp itd. Zabawki sensoryczne, bez których dziecko się nie rozwinie.
Psychiatra sugeruje przedszkole specjalne, w którym akurat przypadkiem pracuje, logopeda poleca terapię w swoim gabinecie (bo bez tej terapii dziecko nie zacznie mówić), w centrum autyzmu proponują swoją placówkę...to nic, że na drugim końcu miasta i musiałabym dojeżdżać 1,5 h w jedną stronę!. .Przecież jestem matką, muszę się "poświęcić"!.
Cokolwiek zrobię jest złe, każda decyzja mogłaby być lepsza. Każdy wie najlepiej jak wychować moje dziecko.

Moje dziecko to nie bankomat, a ja nie jestem niczyim workiem treningowym!!!.

NIE, dziękuję! sama wybiorę! i rad też nie potrzebuję!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...