Przejdź do głównej zawartości

po co?


Po co mi ten blog?
Mój mąż namawiał mnie do pisania odkąd na świecie pojawiły się bliźniaki. Miałam pisać o "urokach" posiadania 2 zdrowych, wesołych maluszków. NIE! to nie dla mnie! nigdy nie lubiłam pisać, zawsze w głowie kłębiło się milion myśli, a jak przychodziło co do czego to na papierze zostawały 3 zdania. NIE! Pisanie to nie dla mnie!. Co mam pisać? Ile pieluch dziś zmieniłam? Ile butelek każde wypiło?. A może zostanę jedną z tych "słodko-pierdzących" mam, których dzieci śpią całe noce, ich pieluchy pachną jak róże, a one siedzą na białej kanapie i palą pachnące świece. I są takie cool, takie hygge...
NIE! to też nie ja!
Co zatem się zmieniło?.
Dianoza zmieniła moje życie, życie naszej rodziny. Pomiędzy terapiami i codzienną walką o i z moimi dziećmi jakoś nie widziałam siebie piszącej czegokolwiek... Bo kiedy?. Mam powiedzieć trójce rozkrzyczanych dzieci, że mają być cicho bo "matka ma wenę"?!. Zresztą skąd tę wenę brać gdy tylko marzę o tym by usnąć i może nawet się juz nie obudzić..? Mam pisać, żeby wylać swoje żale?skargi do Boga i zażalenia do życia?...To też nie moja bajka
A jednak JESTEM!
Chcę się podzielić swoimi przeżyciami. Powkurzać na życie, na biurokrację, na służbę zdrowia. Chcę się pochwalić małymi sukcesami. Chcę płakać i skakać z radości i może dać komuś nadzieję?. Może znajdzie mnie kiedyś taka matka jak ja i powkurzamy się razem?. Nie chcę być zaniedbaną, smutną matką chorego dziecka!. Chcę być matką, która walczy!. Chcę walczyć z moim wrogiem i wygrać!, a jeżeli nie wygram to chcę kiedyś powiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

mamo czemu ona płacze?

Wychowuję trojaczki. 3 dzieci w prawie tym samym wieku. Między bliźniakami, a najmłodszym jest tylko 14 miesięcy różnicy. Bliźniaki są wcześniakami, troszkę wolniej się rozwijają. Córka ma autyzm, jej brat bliźniak miał zdiagnozowane opóźnienie mowy. Maluch, jako zdrowy dzieciak w zasadzie już dogonił rodzeństwo. Gdyby nie różnica wzrostu, pewnie nikt by nie powiedział, że jest najmłodszy... Brata dogonił, siostrę przegonił...