Przejdź do głównej zawartości

Terapia


Terapia...temat rzeka, studnia bez dna...
Ciągle jej mało, w sumie cokolwiek zrobisz to mogłabyś więcej, lepiej, drożej. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i chyba nie będę. Mam świadomość ograniczonych możliwośći, braku czasu przy 3 dzieci, braku wystarczających finansów. Zdaję sobie sprawę, że moja córka ma 3 i pół roku, AŻ albo DOPIERO. Może już straciliśmy czas, a może warto dać jej czas bo jest jeszcze mała i ma prawo nie mieć sił.
Ta mała dziewczynka, której jedynym "problemem" powinien być wybór "ta lalka czy inna", codziennie musi pracować jak Syzyf... Codziennie musi walczyć sama ze sobą, codziennie ktoś czegoś od niej wymaga, siłą wyciąga z jej świata...
Codziennie od 1.5 roku mamy SI, logopedę, psychologa, psychiatrę.
Ja w jej wieku nawet nie wiedziałam kto to lekarz, a ona ma za sobą wyniki, badania, szpital...
Terapia...co robić? co jeszcze mogę wymyśleć? ile godzin dziennie? ile tygodniowo? ile wytrzyma ten mały człowiek? Bo ja wytrzymam, mogę jeździć cały dzień...
Czy mam ją wozić na kilka zajęć dziennie i patrzeć jak pada na twarz? Czy jak będę ją zmuszać to efekty będą lepsze? szybsze?. Te pytania zadaje sobie chyba każda z nas, matek i chyba nie ma na nie jednej odpowiedzi. Słuchajmy własnej intuicji, każda matka wie co najlepsze dla jej dziecka.
Ja zaufam swojej i stawiam na czas.Nie oznacza to, że czekam na cud z założonymi rękami, ale nie wymuszam niczego na dziecku, nie próbuję przyspieszyć pewnych procesów. Ufam, że czas mi pokaże, że miałam racje...albo i nie...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...