Przejdź do głównej zawartości

Orzeczenie o niepełnosprawności cześć 105 :o

W zeszły poniedziałek miałyśmy "przyjemność" stawienia się przed komisją orzekającą o niepełnosprawności.
Pisałam o tym już wiele razy, o moich uczuciach i odczuciach więc nie będę się powtarzać.
Kiedy 2 lata temu dostałyśmy ten papierek na 2 lata myślałam, że już nigdy więcej się tam nie zjawię. Bo przecież moje dziecko nie jest TAKIE chore, szybko je wyleczymy i po płaczu.
No ale, niestety...
Po wielu perypetiach, wniosku złożonym 1 października i ponad 2 miesiącach czekania, stało się.
Kolejka jak zawsze, na szczęście nie kolejność przyjścia decyduje o tym kto zostanie "załatwiony" jako pierwszy, a dobra wola i widzimisie pań układających listę. 
Miałyśmy farta, byłyśmy pierwsze!. Najpierw wizyta u lekarza, kilka pytań : jak się rozwija córka, jak się komunikuje, jakie inne problemy czy trudności?.
W zasadzie od ręki dostałyśmy kwitek potwierdzający datę odbioru orzeczenia...
Wizyta u psychologa była już formalnością. Jaka rodzina? Jaka atmosfera?
I jedno, pierwsze i ostatnie pytanie skierowane do córki "ile masz lat kochanie? 3? 4?"

I cisza...
"Nie mówi?"


Nie...

Kurtyna...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

Ciągle źle

S Oj dawno mnie tu nie było... Nie, nie oznacza to faktu, że nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Działo się i dzieje wciąż tyle, że ciężko to ubrać w słowa. Zmiana pracy, nowy dom ( o czym w innym poście), liczne wizyty u specjalistów, sama nie wiem od czego zacząć. Ale dziś nie o tym, dziś po dłuższej przerwie chce sobie troszkę pojęczeć Nad sobą, nad losem rodziców dzieci jak moje.  Bycie matką to ciągłe rozterki, dylematy, pytania bez odpowiedzi...takie życie w szpagacie między domem a światem. Wciąż spóźniona, wciąż w biegu. I wszystko po łebkach. Sprzątanie, gotowanie raz w tygodniu, zajęcia, nawet wieczorne czytanie bajek. Wszystko z zegarkiem w ręku.  Chciałabym więcej czasu poświecić dzieciom, czytać im, bawić się, rysować i słuchać ich opowieści.  Ale nie mam czasu.. Chciałabym jeździć z Milą na terapie, turnusy rehabilitacyjne i ćwiczyć codziennie zadane w przedszkolu prace domowe... ale nie mam czasu Nie dla mnie terapie o15 bo o 15 wychodzę z

2020 czyli życie w czasach zarazy

 Ten rok miał być magiczny w końcu nie co roku zdarza się taka data 2020. Miało być dużo dalekich, szalonych podróży, dzieci na wakacjach u teściów, wolność :)  Cóż jak to mówią „ powiedz Bogu o swoich planach”  sama się sobie dziwię, że miałam tyle planów bo zwykle ich nie robię. Życie mnie już tyle razy zaskoczyło albo wykiwało, że zrozumiałam, że jedyną pewną jest zmiana i niewiadoma... Co z mych planów jest  prawdą, chyba nie muszę mówić bo każdy wie.  Jakbym mogła podsumować ten rok to: wszy w przedszkolu, lockdown, tydzień wakacji, miesiąc przedszkola, kwarantanna i...? Co dalej kolejny lockdown!? Już straciłam wiarę, że ten rok przyniesie nam coś fajnego i chyba ogólnie wolę, żeby nic nie przynosił :)  Ten rok to rok próby dla,całej naszej rodziny, naszego małżeństwa z 10 letnim już stażem, to rok próby dla mojej córeczki. Rok bardzo zmienny, z przerwami w rehabilitacji.  Póki co muszę powiedzieć, że jestem z niej bardzo, bardzo dumna. Szybko zadomowiła się w nowym domu, w sumie