Przejdź do głównej zawartości

Nowy rok, nowe problemy?


Pomału kończy się kolejny rok. Ciężki rok, dla mnie to rok kolejnych diagnoz, operacji córki, a na dokładkę mojej choroby. 
Choroby wywołanej 3- letnim stresem.
Zmiana przedszkola, chwilowa poprawa i postępujący regres.
Sinusoida trwa, a ja już tracę siły by z tym walczyć.
Silna anemia odebrała mi siły fizyczne, a brak efektów ciężkiej pracy z córką odbiera nadzieję.
Autyzm góruje...niestety.
Wraz z chorobą członka rodziny, choruje cały dom.
Tak wiem, są dzieci chore na choroby terminalne, inni maja gorzej. Wiem o tym i dziękuję za swój krzyż, ale to nie znaczy, że nie mam dość.
Trójka dzieci w tym samym wieku to nie wakacje. 2 chłopców walczących ze sobą o każdy przedmiot, nieustający krzyk daje popalić. 
3 dzieci,  z których 1 jest dzieckiem specjalnej troski to męka.
Nie mam kontaktu z moją córką, nie wiem czego potrzebuje, nie mam siły domyślać się o co jej chodzi.
Mam dość jej reakcji, jej płaczu i krzyków.
Nie mam siły słuchać dobrych rad.
Nie mam siły walczyć z depresją ludzi wokół mnie.
Marzę o NORMALNYM domu gdzie mogę zaprosić znajomych bez obawy o reakcję mojej córki.
I chciałabym się jeszcze kiedyś cieszyć z życia.
Tak po prostu.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...