Przejdź do głównej zawartości

Zupa pomidorowa



Zawsze lubiłam zupę pomidorową. Lubie też pomidory i sok, i nawet krwawą Mary...
Lubię to znaczy lubiłam.
Niestety od roku jest to najbardziej znienawidzona przeze mnie zupą, dlaczego?.
Dlatego, że od roku, każdy weekend, dzień w dzień gotuję pomidorową. 
Każdy piątek, na każdy weekend, najlepiej na tydzień, a idealnie na rok. Pomidorowa na śniadania, obiad i kolację. Zamrożona w zamrażarce czeka na swoją kolej.
Dlaczego? Bo moja córka w domu je TYLKO pomidorową.
Choć w przedszkolu zje wszystko, kotleta, surówkę, makaron, nawet grzybową (bleeee)!. 
W domu, w swojej głowie zakodowała sobie tylko jedną zupę!. Na śniadanie kaszka, na obiad zupa, na kolację kaszka bądź zupa...i tak w kółko. 
Psycholog każe brutalnie głodzić dziecko, aż zacznie jeść coś innego, ale która matka ma (albo nie ma) serce by zrobić coś takiego?.
Odpuszczam i z podkulonym ogonem gotuję kolejny gar.
Jutro piątek i wszystko na "ukochaną" zupę czeka w lodówce.
Ile jeszcze?



Dlaczego o tym piszę? Przecież temat jest tak głupi, że szkoda poświęcać mu choć chwili uwagi.
Otóż u nas jest to typowe zachowanie dziecka autystycznego.
Dzieci autystyczne lubią powtarzalność, lubią rutynę, lubią wchodzić zawsze tymi samymi drzwiami, tą samą drogą. Lubią jeść tego samego loda na tej samej ławce, a w danym sklepie kupić tę jedną, jedyną, zawsze tą samą rzecz.
Moja córka wie, że w aucie czeka na nią precel a gdy jedziemy do galerii na zakupy, zjemy loda. Nieważne czy za oknem plus 30C czy minus 10C. Lód musi być! To tradycja, to rutyna. Potem usiądzie w wózku i wypije soczek zagryzając ciasteczkiem.
Co tydzień idziemy tymi samymi alejkami, kupując te same rzeczy.
Gdy pójdzie z babcią na targ, wie, że dostanie drożdżówkę i zje ją na 2 ławce w parku. Kiedy babcia siądzie na pierwszej, moja córka zaciągnie ją na tę właściwą.
Bo tylko na TEJ ławce "serwują" drożdżówkę.
Gdy zobaczy Żabkę, wie, a raczej przypuszcza, że dostanie ulubiony batonik. A gdy go nie kupi, złości się.
Dzieci autystyczne z niewyjaśnionych przyczyn lubią coś a czegoś nie znoszą. Nie potrafią tego opisać, ale tak właśnie jest.
Są dzieci, które chodzą tą samą drogą, choćby nie była ona najkrótsza, noszą stare buty, choćby miały już dziury. Są dzieci, które jedzą tylko pomidorówkę...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Podsumowanie 2020

  Puk, puk jest tu kto? Pytanie raczej retoryczne bo nie sądzę by ktoś jeszcze zaglądał na zdechłego bloga :) Przyznam szczerze, że jest wiele powodów, przez które jest mnie tu tak mało. Pierwszy, mega prozaiczny i błahy to brak laptopa, a pisanie na telefonie czy IPadzie nie należy do moich ulubionych zajęć. Drugi to totalny brak czasu, dzieci w 2 przedszkolach, zajęcia dodatkowe, terapie, praca i ogarniania domu mnie wykańcza, a pisanie wymaga ode mnie dodatkowego skupienia, na które jakoś nie mam już siły. No właśnie, powód trzeci, ostatni, ale równie ważny. Czasem po prostu rzygam autyzmem. Jakkolwiek źle to zabrzmi, moje życie od maja 2016 kręci się wokół autyzmu, wokół walki, z morzem nadziei i łez. Ci którzy chcą i tak wiedzą co u nas, a ci, którzy nie chcą to nie muszą i tyle. No, ale jestem tu dziś i muszę przyznać, że mamy się całkiem niezłe. Obiecałam sobie na początku mojego pisania, że co jak co, ale podsumowanie roku będzie zawsze. Także chyba muszę słowa dotrzymać. N...

Przedszkole

Nawet nie wiemy ile rzeczy musi i potrafi ogarnąć nasz mózg, a i tak ponoć wykorzystujemy tylko max 30% jego możliwości. Człowiek uczy się najwięcej w pierwszym roku życia, potem tylko utrwala, powiela, rozszerza swoją wiedzę...albo zawęża ;). Mózg dziecka jest chłonny i otwarty na wiedzę a jaki jest mózg dziecka autystycznego?.  Czasem patrzę na moją córkę i martwię się, że tylu rzeczy "nie ogarnia". Nie umie się sama ubrać, rozebrać, jeść, umyć zębów, korzystać z toalety...No i mówić. Czy zdąży nadrobić te zaległości?. Czy w ogóle kiedykolwiek posiądzie tę tajemną wiedzę?. Czas pokaże, ale my musimy jej pomóc.

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P