Przejdź do głównej zawartości

Casting na przedszkolaka 2


Operacja spowodowała, że inne problemy chwilowo odsunęły się ode mnie albo raczej to ja je odsunęłam. 
Jutro mija 2 tygodnie, efekty są, przede wszystkim mam WESOŁE dziecko!. 
Pierwszy raz od 2 lat uśmiecha się do mnie, nie krzyczy, nie płacze. Bawi się, interesuje wszystkim i wszystkimi, zaczyna coś sobie gadać pod nosem... No inne dziecko! Cud?!.
Czas jednak wracać do normalności. Na tapetę wraca przedszkole, a raczej jego zmiana. Dziś miałyśmy spotkanie z psychologiem, który miał ocenić czy nadajemy się do przedszkola, do której grupy i kiedy ewentualnie możemy zacząć. 
Milusia była cudna, wesoła, spokojna, łagodna. Spodobało jej się nowe miejsce, chętnie obejrzała cała placówkę spacerując za rączkę z dyrektorką. 
Szybka i dość chłodna rozmowa z psychologiem i... będziemy przyjęte. Nie wiadomo od kiedy i do której grupy. Czeka nas jeszcze praca w grupie - 2 chłopców i moja córka i 2 terapeutki. W porównaniu z naszym obecnym przedszkolem gdzie jest wesoło i rodzinnie jestem przerażona tym chłodem... obym się myliła...
Diagnoza : biorąc pod uwagę 2 lata w terapii i rok w przedszkolu, moja córka została zaklasyfikowana jako dziecko z dużymi problemami i brakiem umiejętności przyswajania wiedzy...

 słabo to mało powiedziane... :/
Nie ma wyboru... trzeba harować!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...