Przejdź do głównej zawartości

Idzie nowe



Za nami ostatni etap castingu na przedszkolaka - 2 godziny pracy w grupie. 
Wnioski - nie jest źle, a na pewni lepiej niż myślałam. Córka chętnie się przywitała z przyszłą panią, ochoczo za rączkę weszła do sali i bawiła się z kolegami. Mało tego - zdominowała grupę :) swoją otwartością, chęcią nawiązywania kontaktu, stanowczością. Panie okazały się być przemiłym osobami. Młode, energiczne, ciepłe. Zupełnie inne niż sobie je wyobrażałam i inne niż je przedstawiła dyrektorka. Swoją droga dziwne, że tak się "reklamuje" to miejsce...Jutro dostanę informacje kiedy możemy zacząć nowa przygodę. 
Cieszę się i smucę jednocześnie. Z jednej strony wiem, że będzie miała tu najlepszą terapię, że będzie pracować całymi dniami, może nawet robić postępu. Kolejny etap za mną, byle do przodu, krok po kroczku. Z drugiej strony smutno mi, że opuszczamy obecne przedszkole i ukochaną Panią T. Która jest dla Milki jak babcia. 
Nowe miejsce wiąże się z dużymi wymaganiami, wyrzeczeniem. Mila, jako maluch powinna przebywać w przedszkolu tylko od 9 do 14 co jest nie do pogodzenia z moja pracą. Na szczęście dyrektorka stara się zapewnić nam opiekę od 8 do 15. Oby się udało... Kolejne wyzwanie, z wywieszonym językiem będę biegła z pracy po córkę, potem po syna, razem z nimi jechać na jego zajęcia, czekać z córka godzinę na korytarzu, aż syn skończy zajęcia. Potem z bliźniakami jechać po malucha...
troszkę tego za dużo jak na jedną osobę... Mam tylko nadzieję, że będzie lepiej, że kiedyś się to skończy, że zaznam jeszcze uroków macierzyństwa...

Życie to wybory, nieustanne decyzje. My stajemy przed decyzją gdzie najważniejsze jest dobro córki.
  
A tu już nie ma miejsca na sentymenty...i nie ma, że boli...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Jak nauczyć autystyczne dziecko korzystania z toalety

Jak świat wielki i szeroki, problem odpieluchawiania dotyczy każdego! Każdy z nas kiedyś wyszedł z tetry i powędrował w kierunku toalety... Brzmi romantycznie, ale korzystanie z toalety z romantyzmem niewiele ma wspólnego ;). Bycie matką autystycznego dziecka nie jest łatwe. Trzeba wiele czasu i cierpliwości by osiągnąć choćby najmniejszy cel. Coś co dla matek zdrowych dzieci jest niczym trudnym, dla mnie jest kamieniem milowym na miarę człowieka na księżycu.

mamo czemu ona płacze?

Wychowuję trojaczki. 3 dzieci w prawie tym samym wieku. Między bliźniakami, a najmłodszym jest tylko 14 miesięcy różnicy. Bliźniaki są wcześniakami, troszkę wolniej się rozwijają. Córka ma autyzm, jej brat bliźniak miał zdiagnozowane opóźnienie mowy. Maluch, jako zdrowy dzieciak w zasadzie już dogonił rodzeństwo. Gdyby nie różnica wzrostu, pewnie nikt by nie powiedział, że jest najmłodszy... Brata dogonił, siostrę przegonił...