MAMY CHOINKĘ!
Przytaszczona przeze mnie (a waży chyba z 20 kilo!), przywieziona w Fiacie Pandzie :)
JEST! :)
Po 3 latach szukania marnych zamienników, stroików i małych wiszących zdób, nareszcie mam tę prawdziwą ze światełkami i bombkami!. Wstyd się przyznać, ale to moja pierwsza w życiu, żywa choinka :). Moja mama, słynąca z pedantyzmu w życiu nie zdecydowałaby się na prawdziwe drzewko, sypiące się po tygodniu. A ja mam! i cieszę się jak dziecko.
Po raz pierwszy dzieci zawieszały bombki, decydowały gdzie i jak powieszą "gwiazdę", a maluch po zapaleniu światełek uroczyście odśpiewał "sto lat".
Po raz pierwszy dzieci zawieszały bombki, decydowały gdzie i jak powieszą "gwiazdę", a maluch po zapaleniu światełek uroczyście odśpiewał "sto lat".
Drzewko stoi, pachnie i cieszy dając nadzieję na piękne, rodzinne święta. Dziś wrzucam na luz i problemy zostawiam za drzwiami. Mam choinkę, mam rodzinę i...mam bilety na Pearl Jam, a całą resztę mam w d... :)
Komentarze
Prześlij komentarz