Przejdź do głównej zawartości

Thank God!


Dlaczego to zdjęcia?. Bo to wspomnienie najpiękniejszego czasu w moim życiu, spełnienie wszystkich marzeń. Podróż po Stanach i moje wymarzone, ukochane San Francisco.
I choć rzeczywistość przegrała z wyobrażeniami, a miasto okazało się być dziwną zbieraniną świrów, narkomanów i więźniów z bransoletką na nodze to jednak ta podróż to wciąż najpiękniejszy czas w moim życiu. Do dzis pamiętam, jak lekko zdziwieni i rozczarowani tym miastem udaliśmy się na Płac Alamo, a tam świat się zatrzymał... było pięknie, magicznie, spokojnie, inaczej... Może jeszcze kiedyś tam wrócę, a jeżeli nie to wspomnienie tego dnia zabiorę ze sobą, na zawsze.

Marzenia-rozczarowanie-magia. Czyż nie tak wygląda nasze życie?. Czyż nie opiera się na wiecznym dążeniu do celu, marzeniach, planach, licznych potknięciach, porażkach? Ale gdzieś tam, tkli się iskierka nadziei, że może być lepiej. Czyż to nieprawda, że w życiu piękne są tylko chwile? Chwile, których jeszcze nie znamy?...
Dziś mikołajki... mama spytała co dostałam. Nic. A może wszystko!?. Dostałam dziś dar przeżywania tego dnia oczami dziecka, zdziwienie, radość, ekscytacja, szczęście. To pierwsze, świadome Mikołajki w życiu moich dzieci, do tej pory święta były dniem jak codzień...
Dziś, po raz pierwszy, widziałam na ich buziach to, co pamiętam z dzieciństwa. Razem z nimi przeżywałam poranne rozpakowywanie prezentów. Wzruszyła i zaskoczyła mnie ich nieśmiałość...choć Mikołaj zostawił prezenty w ich łóżeczkach, nie spieszyli się z otwieraniem,  zaciekawionym wzrokiem spoglądali na mnie zdając się pytać czy mogą...  Ze wzruszeniem obserwowałam tę radość i ekscytację, wypieki na twarzy pojawiające się wyraz z rozpakowywaniem kolejnego prezentu :).  Byłam świadkiem ich pierwszego spotkania z Mikołajem.
Tak, dziś poczułam, że dostałam " drugie życie", tę cudowną, czystą naiwność, że świat jest piękny, ludzie są dobrzy a prezenty spadają z nieba... :).

Tak! Dziś dostałam dar macierzyństwa :)... < 3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dreams...

Choć los każdego dnia próbuje mnie złamać, podciąć, króciutkie już skrzydła i odebrać resztkę nadziei to nie odbierze mi marzeń! Marzeń o zdrowej szczęśliwej rodzinie, o pięknych świętach, o domu pełnym radosnych głosów moich dzieci... O domu... o swoich czterech kątach,z których nikt mnie nie wyrzuci, które mogę urządzić po swojemu i powiedzieć "wracam do domu"... Marzę o radości- nie płaczu, o śmiechu - nie krzyku, o tym by dzieci się razem bawiły, by się szanowały i wspierały kiedy mnie już nie będzie. Marzę o "normalnym" życiu, o pracy od 8 do 16, o zakupach w weekend, o wakacjach, o spacerach, o tym, by nie wiedzieć co to poradnie, diagnozy, wyniki, badania, terapie... Marzę o życiu... po prostu... I o tym by pranie się samo prało i prasowało :P

Ludzkie gadanie

Ona tak zawsze? Pyta kominiarz, który przyszedł do domu sprawdzać gaz i wywołał histerię u mojej córki. Czemu ona tak krzyczy? Pyta zirytowana sąsiadka, która przeklina moment naszego pojawienia się w bloku, a w lodówce trzyma szampana na nasze pożegnanie ;). Czy pani jest mamą tej dziewczynki, która tak ciągle płacze? Pyta osiedlowa pani sprzątająca wpatrując się na mnie jak na wyrodną matkę maltretującą dzieci. Niewychowane dziecko! Niech ją pani uciszy ! Cedzą przez zaciśnięte zęby, współpasażerowie w tramwaju, "ZAMKNIJ SIĘ!", dodaje miła babcia w bereciku, gdyby jej wzrok potrafił zabijać, już by nas nie było...

Po co matce praca?

Po co matce dziecka niepełnosprawnego praca?. Po co się jeszcze męczyć? Mało mamy pracy w domu?.  Tak to się już utarło w naszym społeczeństwie, że kobieta powinna się poświecić domowi i rodzinie, a to mąż - niczym jaskiniowiec, przynosi do domu zdobycze. Ojciec powinien, a wręcz musi, zarobić na dom, mieć dobrą i pewną pracę. Powinien zarabiać i realizować się w pracy. A matka? Do matki należy dom, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi. Społeczeństwo wybaczy matce brak stałego zatrudnienia, przecież zajmuje się domem. Niepracujący ojciec postrzegany jest jako leser, nierób, degenerat z piwem w ręku.  Nie zgadzam się ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem!. Dziś w dobie równouprawnienia ( a przynajmniej jego usilnej promocji ) matka i ojciec powinni dzielić się obowiązkami. Ojcu nie spadnie poziom testosteronu gdy rozwiesi pranie, a matka nie stanie się od razu babochłopem gdy pojedzie zmienić opony...